23-05-2019 eKurier | Kurier Plus
Przemysł nad Odrą potrzebuje samorządowego wsparcia
Większa współpraca branży morskiej
Rozmowa z Małgorzatą Jacyną-Witt pełniącą obowiązki prezesa Stoczni Szczecińskiej
- Niedawno odwołano zarząd Stoczni Szczecińskiej. Pani, jako przewodnicząca rady nadzorczej spółki, została oddelegowana do tymczasowego pełnienia funkcji prezesa. Jaki był powód zmiany?
- Rada nadzorcza zadecydowała o odwołaniu prezesa Andrzeja Strzebońskiego i wiceprezesa Marka Bączkowskiego, ale nie mieliśmy w stosunku do nich żadnych poważnych zarzutów, po prostu zmienia się troszeczkę polityka firmy. Fundusz Rozwoju Spółek, który w tej chwili jest właścicielem stoczni, ma inny pomysł na jej rozwój i działalność w przyszłości, stąd też potrzeba zmiany kierownictwa, również potrzeba większej konsolidacji przemysłu stoczniowego i w ogóle branży morskiej w Szczecinie, czyli Stoczni Szczecińskiej, Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia" i Polskiej Żeglugi Morskiej. Nie chodzi jednak o konsolidację w sensie łączenia, bo o tym nikt nie myśli, tylko w sensie współpracy, współdziałania, przekazywania sobie informacji, aby móc dalej realizować wspólne projekty.
- Czy wspólny będzie też prezes? Bo tak przypuszczają m.in. przedstawiciele związków zawodowych w „Gryfii".
- W tej chwili nie mogę się wypowiadać na temat prezesa, dlatego że nie jestem w radzie nadzorczej. To są decyzje właścicielskie, decyzje rady nadzorczej. Termin, do którego mogę tutaj sprawować funkcję prezesa, to 11 lipca, ze względu na to, że zgodnie z prawem takie oddelegowanie może trwać maksymalnie trzy miesiące. Później wracam do rady nadzorczej. Oczekujemy na nowego prezesa, który będzie zarządzał na bieżąco działaniami już prowadzonymi w stoczni, ale też skupi się na współpracy z „Gryfią" w ramach projektu ro-pax. I to jest najistotniejsze zadanie, czyli koordynacja tych wszystkich prac oraz duża elastyczność w podejmowaniu decyzji, bo tutaj trzeba podejmować decyzje szybko i umiejętnie współpracować z partnerami. Nie zachowawczo. Obecnie przygotowuję dla następców dobrą kadrę, udało mi się zaprosić do współpracy doświadczonych fachowców, jak Ryszard Kwidziński czy Bogusław Adamski, ale też młodych absolwentów kierunków technicznych ZUT-u, zainteresowanych produkcją statków.
- Tego brakowało wcześniej?
- Myślę, że trochę brakowało, tej takiej otwartości, chęci do współpracy. Stocznia Szczecińska nie jest firmą, która może sobie pozwolić na to, że funkcjonuje bez akceptacji właściciela. Ona ma określonego właściciela i musi realizować jego politykę. Tą polityką jest współpraca pomiędzy firmami branży morskiej w Szczecinie i tak ona będzie realizowana.
- Czy zmieni się model biznesowy stoczni?
- Nie, to w dalszym ciągu będzie hub przemysłowy, bo nie ma innej możliwości. Na 46 hektarach znajdują się określone obiekty, budynki, hale, pochylnie i funkcjonują różne firmy. Nie mamy zamiaru robić im krzywdy, przy czym priorytetem są dla nas firmy z branży stoczniowej, ale także okołostoczniowe, produkcyjne, bo to jest szalenie istotne zarówno dla Szczecina, jak i w ogóle dla rozwoju gospodarki w Polsce. Chodzi o to, żebyśmy wytwarzali w Polsce określone produkty,
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 23-05-2019