31-07-2019 eKurier | Kurier Plus
SPACERY SZCZECIŃSKIE

Drzewa. Spacer w cieniu

Drzewa. Spacer w cieniu
Szczecińskie drzewa. Gdy są upały, dają ochłodę i cień. Fot. (b.t.)

A i B nie wyjechali na urlop ani na Korfu, ani do zatłoczonych Międzyzdrojów. Zostali w Szczecinie i stwierdzili, że jest to najlepsze miejsce na letni urlop. W czasie wakacji miasto pustoszeje, na ulicach jest spokój, można spacerować przez parki oraz tymi ulicami i placami, przy których rosną drzewa, mimo że drzew jest jakby coraz mniej. Lipy przy alei Jana Pawła II schną, choć białe hortensje kwitną tam pięknie. Schną też młode drzewa, posadzone byle jak i zostawione bez opieki, o czym wiele razy pisał „Kurier…" (bez „Kuriera…" nie da się żyć - mówi Em-Ce).

Przedwczoraj upał był tak dotkliwy, że ogródkowa lodziarnia wstrzymała sprzedaż lodów. Młodziutka sprzedawczyni, naprawdę przemiła, z uśmiechem powiedziała, że lodówka nie daje rady upałom i lody, które - wiadomo - powinny być twarde, są miękkie, a miękkich sprzedawać nie wolno (i kropka). Klientowi spłynęłyby na spodnie i co by wtedy było?

* * *

Gdy jest upał, ludzie doceniają drzewa i cień. W czerwcu, gdy też były upały, uczniowie jednej ze szczecińskich szkół chowali się przed słońcem w cieniu wielkich starych lip, rosnących na szkolnym boisku. W czasie przerw było to ich najbardziej ulubione miejsce. Niewiele jednak brakowało, a nie mieliby go, bo mogły zostać wycięte z powodu przebudowy boiska. Argument osoby urzędowej, która zachęcała, żeby to zrobić, był taki, że gdy się lipy wytnie, jesienią nie trzeba będzie zbierać liści, a latem spadź nie będzie brudzić sztucznej nawierzchni boiska. Osoba była zdumiona, gdy szkoła powiedziała: o, nie, lip wyciąć się nie da. - Jak to? - dziwiła się osoba. - Szkoła nie chce wygody?

Nie chciała. Dlatego dzieci mogły (i będą mogły) chować się przed upałami w cieniu wielkich, pachnących lip.

* * *

Es mówi, że to truizm: drzewa były na ziemi, zanim pojawił się człowiek. Można powiedzieć, że przygotowały ziemię na przyjście ludzi.

Es mówi też, że najciekawszy jest spacer dla samego spaceru. Wtedy nie pędzi się dokądś, np. na dworzec główny, żeby obejrzeć Madonnę Sykstyńską, która właśnie przyjechała z Warszawy, lecz idzie się i widzi to, czego się nie widzi, gdy się na przykład jedzie. Idąc można się rozglądać, zobaczyć pięknie odnowione (ale i jeszcze nieodnowione) kamienice przy al. Piłsudskiego, a przy Monte Cassino - ogródki przed domami (podlewane!) i rzeźby ptaków. Można też na pl. Grunwaldzkim zobaczyć zamkniętą od kilku miesięcy restaurację „Chief" (a przy pl. Odrodzenia zamkniętą od kilkunastu lat „Jagódkę"). Ludzie mówią, że w pomieszczeniach „Chiefa" ma być coś, co ma tam być, lecz już na pewno nie „Chief".

* * *

A i B lubią spacery dla spacerów. Dość często chodzą więc „naobkoło" - z domu w lewo, prosto, w lewo, prosto itd. Na końcu wracają do domu. -

...

Zawartość dostępna dla czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 80% treści

Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 31-07-2019



Image
Fot. (b.t.)
Image
Fot. (b.t.)
Image
Fot. (b.t.)
Image
Fot. (b.t.)
Image
Fot. (b.t.)