15-01-2020 eKurier | Kurier Plus
LEKTURY NIEKTÓRE (17)

Pod czyimi skrzydłami?

Pod czyimi skrzydłami?
Fot. Dariusz GORAJSKI

Zaskoczenie przyszło dopiero po lekturze. Jak to? To te czarne samoloty, które całą eskadrą suną po czerwonym od wojennej łuny niebie, nie są samolotami Luftwaffe, niosącymi nad Polskę tony bomb i strzelającymi do cywilów? No tak, gapa jestem, nad samolotami z okładki książki Rogera Moorhousa „Polska 1939. Pierwsi przeciw Hitlerowi" (Znak), widać wielkie husarskie skrzydła, a na skrzydłach samolotów biało-czerwone szachownice.

Ale cóż, zdawało mi się, że to oczywiste, iż dzieło poświęcone wrześniowej klęsce, bohaterskiej, lecz totalnej - jak i wojna, którą zgotowali nam Niemcy, opakowane będzie raczej w jej ponure znaki niż w nasze zwycięskie (?) symbole. Że przypomnę tu smutnej sławy piosenkę uliczną, zaczynającą się od słów: „Dnia 1 września, roku pamiętnego, wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego…". Śpiewaną też w wersji: „Wróg runął na Polskę z nieba wysokiego". W innej zaś pieśni śpiewano tak: „A wtem lotnictwo się pojawiło, którym szeregi wspierali swe, a naszych orłów widać nie było, co nam kazało cofnąć się…".

W tym kontekście okładka książki z „naszymi orłami", wydaje się gorzką drwiną z tamtej wojny, zwłaszcza jeśli wie się o niej cokolwiek. Bo wtedy się wie, że polskie lotnictwo podczas wrześniowej wojny - już przed jej rozpoczęciem wielokrotnie słabsze od niemieckiego - mimo heroicznej walki tych, którym udało się do niej stanąć - w praktyce nie zaistniało. Większość maszyn zniszczyli Niemcy, zanim w ogóle poderwały się do

...

Zawartość dostępna dla czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 80% treści

Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 15-01-2020