23-10-2020 eKurier | Kurier Plus
Sąd dał wiarę rowerzystce, która wjechała w stojący samochód
Szarpał czy skopał?
Mirosław KWIATKOWSKI
- Zadzwonił telefon, zatrzymałem się na ścieżce rowerowej i po chwili kobieta wjechała rowerem w tył mojego samochodu. Zniszczeń żadnych nie było, wywiązała się pyskówka, przyjechała drogówka, dostałem mandat i myślałem, że po sprawie. Potem wezwany zostałem na komisariat, gdzie dowiedziałem się, że… skopałem rowerzystkę. Sprawa trafiła do sądu i dostałem karę pozbawienia wolności: 5 miesięcy z warunkowym zawieszeniem na rok. Muszę zapłacić rzekomo skopanej przeze mnie kobiecie 12 tys. zł - mówi Tomasz Nowicki*.
Tyle tylko że w trakcie rozprawy sądowej żaden ze świadków nie stwierdził, że widział jak Nowicki kopał rowerzystkę. Sąd dał wiarę tylko jej zeznaniom, a wyrok podtrzymała apelacja.
- Zadzwonił telefon, nie chciałem łamać przepisów i rozmawiać w czasie jazdy. Zjechałem na ścieżkę dla rowerzystów, czemu nie zaprzeczam. Pani Nowak* wjechała w tył auta, co mnie nieco zdenerwowało. Widziała przecież doskonale, że tam stałem. Wysiadłem i zapytałem, czy nie widziała stojącego samochodu. Usłyszałem pod swoim adresem wiązankę wulgarnych słów, czemu nie zaprzeczała przed sądem nawet oskarżająca kobieta - opowiada skazany człowiek. Nowicki nie był jej dłużny i też powiedział, co o niej myśli, w podobnych słowach.
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 23-10-2020