04-06-2021 eKurier | Kurier Plus
Wybory 4 czerwca 1989 roku: przyczyny, skutki, kontrowersje
Polacy powiedzieli władzy, że może już zacząć się pakować
Z doktorem Michałem SIEDZIAKO, politologiem ze szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, autorem książki „Bez wyboru. Głosowania do Sejmu PRL 1952 - 1989", rozmawia Alan SASINOWSKI
- 4 czerwca 1989 roku Polacy nie obalili komunizmu, a jedynie dowiedzieli się o jego śmierci. Tak stawia sprawę Robert Krasowski w eseju „Po południu. Upadek elit solidarnościowych". Zgadza się pan z tą opinią?
- Można by to tak ująć. Pamiętajmy natomiast, że nie ma jednego dnia czy jednego wydarzenia, po którym stwierdzilibyśmy, że komunizmu w Polsce już nie ma. Demontaż systemu następował stopniowo. Wybory 4 czerwca były jednak niezwykle ważne, bo tego dnia rządzący Polską komuniści - choć z komunizmem mieli już niewiele wspólnego, byli to po prostu autokraci ideologicznie uzasadniający swoje rządy - dostali od Polaków wiadomość, że mogą już zacząć się pakować. To pakowanie trwało jeszcze pewien czas. Bon mot Joanny Szczepkowskiej, że „4 czerwca w Polsce skończył się komunizm", był zgrabny, ale nieprawdziwy. Powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego poprzedziło objęcie przez Jaruzelskiego fotela prezydenta. W rządzie Mazowieckiego jeszcze przez kilka miesięcy tkwili Siwicki i Kiszczak - do lata 1990 roku. Przemeblowywanie Polski trwało przez wiele lat. Pierwsze w pełni wolne wybory po wojnie to maj 1990 roku, były to wybory samorządowe. Pierwsze w pełni wolne wybory parlamentarne zorganizowano jesienią 1991 roku. Po drodze, w listopadzie/grudniu 1990 r., Polacy w bezpośrednich, demokratycznych wyborach wybrali na prezydenta RP Lecha Wałęsę.
- Cofnijmy się do okresu przed 4 czerwca 1989 roku. Komuniści nie chcieli oddać władzy. Zamierzali ograć opozycję.
- Obóz rządzący próbował realizować tzw. strategię kooptacji i zrzucenia odpowiedzialności za swoje słabe rządy, to prawda. Sytuacja gospodarcza była coraz gorsza. Raporty, które w 1988 r. spływały na biurko Jaruzelskiego, wskazywały na to, że i stan państwa, i stan nastrojów społecznych osiągnęły poziom krytyczny. Przez Polskę w 1988 r. przelały się dwie fale strajków. Druga fala, która przebiegła także przez Szczecin, stała się pretekstem do rozmów z częścią sił opozycyjnych - tą częścią, którą władza nazywała opozycją konstruktywną.
- Porozmawiajmy o sytuacji wyjściowej drugiej strony. Czy „Solidarność" po 13 grudnia 1981 r. była złamana? Traciła rząd dusz na rzecz bardziej radykalnych formacji, takich jak Konfederacja Polski Niepodległej czy „Solidarność Walcząca"?
- Ciężko udzielić
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 04-06-2021