13-05-2022 eKurier | Szczecin/Region
Pół wieku filmu „Dziewczyny do wzięcia”
Ciągle ma spore grono fanów
Z Janem STAWARZEM, aktorem teatralnym i filmowym, rozmawia Marek OSAJDA
- Co u pana słychać, panie Inżynierze?
- Jestem emerytem, od czasu do czasu gram w filmach, wyprowadzam psa na spacery i spoglądam wstecz. Ostatnio uświadomiłem sobie, że kultowy film „Dziewczyny do wzięcia" kręciliśmy… pół wieku temu. Aż trudno uwierzyć, że tak szybko to zleciało. To my znamy się krócej, bo od połowy lat 80., a film powstał w 1972 r.
- To co będziemy teraz robić? - pytały dziewczyny, które przyjechały gdzieś spod Warszawy na podryw do stolicy.
- A ja odpowiadałem, że jest wiele różnych możliwości.
- Byłeś zwykłym robotnikiem, ale udawałeś inżyniera, a ten inżynier miał wyraźnie brudne paznokcie…
- Sam je przybrudziłem. Uznałem, że to mnie bardziej uwiarygodni w tej roli.
- Podejrzewałeś, że ten film zyska taki rozgłos i stanie się jednym z najbardziej kultowych w historii polskiej kinematografii?
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Byliśmy tym wszyscy bardzo miło zaskoczeni. Film zdobył sporo różnych nagród i przede wszystkim podbił publiczność. Od lat jest powtarzany w różnych telewizjach, a fenomenem jest to, że ciągle ma spore grono fanów. Także wśród widzów, którym jeszcze daleko do pięćdziesiątki. Iza Wolska, świetna szczecińska malarka, zna wszystkie dialogi z filmu na pamięć. Pamięta je lepiej ode mnie. A z tego co wiem, nie jest wyjątkiem.
- Mnie najmocniej w pamięci utkwiła ta scena: w kawiarni jednej z dziewczyn leciały po policzkach łzy, gdy koleżanki zmuszały ją do jedzenia kremu, który im stawialiście. Ubawiła mnie też
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 13-05-2022