06-05-2022 eKurier | Kurier Plus
Wszyscy się zgadzają: to nieludzkie, ale nikt nic nie może
Takie piękne bankructwo
Roman CIEPLIŃSKI
Przed ponad dwoma dekadami kupili od banku w Barlinku gospodarstwo pewnego rolnika, który miał - jak to się mówi oględnie - kłopoty finansowe. Podnieśli je z ruin, powiększyli areał, a ich syn dokupił sporo ziemi i usamodzielnił się jako rolnik. Mieli już więc dwa dobrze prosperujące gospodarstwa dysponujące w sumie, razem z gruntami dzierżawionymi, około 500 ha ziemi. Byli ludźmi sukcesu okupionego jednak ciężką pracą. Z podziwem, ale i z zazdrością spoglądali na nich sąsiedzi. Dziś są bankrutami podobnie jak ich poprzednik. Na dno pociągnęła ich firma leasingowa, a właściwie umowa, którą z nią podpisali.
Dziś, po serii licytacji, których finał nastąpił pod koniec ubiegłego roku, nie mają nic, nic z wyjątkiem stołu, paru krzeseł…, zgodnie z przepisami dotyczącymi zlicytowanych dłużników. Licytacja odbyła się mimo przepisów ograniczających licytowanie dłużników w czasie pandemii. Okazało się, że parametry ich zadłużenia umożliwiają wyznaczenie terminu licytacji. Pandemia okazała się łaskawa tylko dla zadłużonych w „umiarkowanym zakresie".
Siedzę na jednym z tych krzeseł, przy stole, którego być może komornik nie zabierze. Z niedowierzaniem pytam gospodarza, czy to możliwe, że już nic co znajduje się w tym przepięknie położonym gospodarstwie, na wzgórzu pośród zielonych pól ciągnących się prawie aż do rogatek Barlinka, nie należy do rodziny Wyderskich?
- Pozostały nam jeszcze tylko… nerki, płuca, serca, no i mamy jeszcze siebie nawzajem - odpowiada Zbigniew Wyderski, który ciągle nie może uwierzyć w to, co się stało, tym bardziej że nie widzi swojej winy w tym, że po miesiącach katastrofalnych opadów, kiedy maszyny grzęzły w błocie, przyszła potworna susza. Przychody po takich żniwach były mizerne. To z tego powodu spóźnili się ze spłatą rat. Panowie z firmy leasingowej pojawili się szybko. Zaproponowali depozyt maszyn do czasu spłaty zaległych rat. Ale maszyny sprzedali, a Wyderscy zostali z długiem i bez narzędzi pracy. Tak wpadli w spiralę długów.
Kiedy przed paroma laty podpisywali umowę leasingową na nowe maszyny rolnicze, chcieli jeszcze bardziej podnieść rentowność swoich gospodarstw. Ale po miesiącach katastrofalnych opadów, kiedy maszyny grzęzły w błocie, przyszła susza. Spóźnili się ze spłatą rat leasingowych nie z własnej winy, lecz z powodu anomalii pogodowych. Firma leasingowa nie miała jednak litości, jeśli to właściwe słowo. Może lepsze byłoby użycie określenia: bezwzględna, działająca ściśle według zapisów umowy, wielokrotnie zresztą aneksowanej, podpisywanej - jak opowiada Zbigniew Wyderski - w pospiechu, między jedną pracą w polu a drugą. Mój gospodarz może przy tym wyrzucać sobie co najwyżej nadmierną ufność do ludzi, w tym profesjonalistów z branży
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 06-05-2022