12-08-2022 eKurier | Kurier Plus
Kpt. ż.w. Zbigniew Sak
Pan kapitan zawsze był sobą
Roman CIEPLIŃSKI
Zawsze uśmiechnięty, otwarty, przyjazny. No i jeszcze dwie inne cechy, które natychmiast rzucały się w oczy: bijąca od niego energia i bystrość umysłu. Takiego kapitana Zbigniewa Saka zapamiętałem z tych kilku spotkań z nim w naszej redakcji i zaledwie paru rozmów telefonicznych. Na emeryturze pisał, udzielał się społecznie, zabierał głos w ważnych dla branży morskiej sprawach, między innymi ubolewał nad tym, że polska bandera coraz rzadziej powiewa na flagsztokach statków polskich armatorów. Był współtwórcą polskiej żeglugi promowej. Człowiekiem o wysokiej kulturze, patriotą, a do tego obdarzonym poczuciem humoru.
Zbigniew Sak urodził się w 1931 roku w Lublinie. Jego ojciec był porucznikiem w Wojsku Polskim. Wychowywany był w duchu patriotycznym. Szybko stracił matkę, bo umarła, gdy miał niespełna trzy lata. Niebawem po jej śmierci przeprowadził się na wieś w powiecie chełmskim. Tam rozpoczął naukę, którą rychło przerwała wojna. Po jej zakończeniu uczył się w Chełmie Lubelskim. Później przeprowadził się do Szczecinka, gdzie kontynuował naukę w tutejszym gimnazjum.
Ojciec nagle zniknął
Józef Sak, ojciec Zbigniewa Saka, został zatrudniony w Dyrekcji Lasów Państwowych, a konkretnie w jednym z nadleśnictw w powiecie szczecineckim. Któregoś dnia po prostu zniknął. Takie to były czasy, że ludzie, zwłaszcza ci, którzy prowadzili działalność konspiracyjną w strukturach organizacji patriotycznych, a wcześniej choćby w AK, znikali.
- Z tego, co wiem, było to zaledwie tydzień po tym, jak przyjechali do Szczecinka - powiedziała nam Bogusława, córka Zbigniewa Saka. - Dopiero dwa tygodnie później okazało się, że trafił do więzienia w Lublinie, gdzie przesiedział kilka miesięcy i skąd wypuszczono go na wolność dopiero w grudniu. Na początku nie było więc wiadomo, co się z nim stało, czy na przykład został aresztowany. Naszym ojcem zajęli się w tym czasie ludzie, którzy z dziadkiem pracowali w Dyrekcji Lasów Państwowych.
Po aresztowaniu Józefa Saka za przynależność i działalność w organizacji Wolność i Niezawisłość w 1947 roku, dzięki pomocy przyjaciół i znajomych ojca Zbigniew został umieszczony w internacie Związku Leśników w Wałczu.
Pociąg do munduru i morza
Szacunek do munduru wyniósł Zbigniew z domu. Pociąg do morza nie był
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 12-08-2022