25-11-2022 eKurier | Kurier Plus
Na froncie hybrydowej wojny

Polacy nie odpowiadają za śmierć nielegalnych migrantów

Polacy nie odpowiadają za śmierć nielegalnych migrantów
Maciej Pieczyński: „Funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej mają obowiązek strzec szczelności granic”. Fot. archiwum prywatne

Z rusycystą i literaturoznawcą, doktorem Maciejem PIECZYŃSKIM z Uniwersytetu Szczecińskiego, rozmawia Alan SASINOWSKI

- Budujemy mur na granicy z obwodem kaliningradzkim. Ma to sens?

- Generalnie budowa muru ma sens jako zabezpieczenie przed ewentualnym atakiem hybrydowym w formie sztucznie wywołanego kryzysu migracyjnego. Jeśli agresor używa jako broni napływu cudzoziemców, którzy we współpracy ze służbami, ale jednak na własnych nogach, przedzierają się przez granicę, to najskuteczniejszą obroną jest budowa nowoczesnej, fizycznej zapory. Wówczas związane z tym koszty warto ponieść. Dobrze pokazał to przykład kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Na jego niemal całkowite wygaszenie wpłynęło wiele czynników, wśród których jednym z ważniejszych była już sama zapowiedź budowy muru. Nie ma sensu wysyłać migrantów na granicę, która jest szczelna.

- To, co się stało się na granicy polsko-białoruskiej, powtórzy się na granicy z obwodem kaliningradzkim?

- Nie mamy pewności co do planów Rosji. Wiadomo jedynie, że lotnisko „Chrabrowo" w obwodzie kaliningradzkim wprowadziło regułę „otwartego nieba", pozwalającą zagranicznym liniom realizować loty do i z Kaliningradu. A ponadto - że zadeklarowało chęć przyciągnięcia przewoźników z Bliskiego Wschodu. To oczywiście mogło wskazywać na ryzyko wybuchu kolejnego kryzysu. Doświadczenie z Białorusią pokazało, że kwestia nielegalnej migracji dzieli Polaków i wywołuje nad Wisłą ostre spory polityczne i światopoglądowe. Warszawa jest dziś na pierwszym froncie pomocy dla Ukrainy. Odwrócenie lub choćby rozproszenie jej uwagi byłoby na rękę Moskwie. Już sama groźba wywołania kryzysu powoduje podobny efekt. Sprawia bowiem, że Polska musi się martwić ofensywą rosyjskiego imperializmu nie tylko na Ukrainie, ale również na swojej północno-wschodniej granicy. Zmusza to do kosztownej jednak budowy muru. Truizmem jest stwierdzenie, że ta zapora nie zatrzyma ani czołgów i rakiet Putina, ani jego szpiegów i agentów. Ale przecież nie po to ona powstaje. Powstaje, by uniemożliwić powtórkę z granicy polsko-białoruskiej.

- Pisząc o kryzysie migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku, pozytywnie ocenia pan twardą obronę granicy i niewpuszczanie przybyszów. Nie czuł pan żadnego moralnego dyskomfortu, wiedząc, że niektórzy z migrantów wypchnięci przez Polaków umierali potem w lasach?

- Nie. Żadnego. Oczywiście, szkoda mi ludzi, którzy umierali w lasach. Ale za ich śmierć w żadnym wypadku nie odpowiadają Polacy. Nikt tych ludzi nie zmuszał do nielegalnego przekraczania granicy z Polską. Nikt ich do Polski nie zapraszał. Polskie władze nie wystosowały takiego „zaproszenia" jak Angela Merkel, która w 2015 r. zadeklarowała przyjęcie mas migrantów. Cudzoziemcy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej sami podejmowali takie ryzykowne decyzje. Większość z nich

...

Zawartość dostępna dla czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 80% treści

Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 25-11-2022



Image
Książka szczecińskiego naukowca ukazała się w Państwowym Instytucie Wydawniczym.