25-11-2022 eKurier | Kurier Plus
Z życia dziennikarza i filmowca
„Nadajesz się do szkoły specjalnej”
Helena KWIATKOWSKA
Jeśli mówimy o zniechęcaniu dziecka i negatywnych ocenach możliwości ucznia, to właśnie Piotr tego doświadczył. Od szkoły podstawowej po tytuł doktora nauk społecznych spotykał na drodze swojej edukacji osoby, które mówiły mu, że się nie nadaje i nic nie umie. Nie dawano mu prawa do krytycznego myślenia, wysiłku intelektualnego ani rozwijania zdolności muzycznych, mówiono, że nic z niego nie będzie. Na szczęście lub na złość (?) nauczycielom i dyrygentom życie napisało inny scenariusz!
Pedagodzy budują psychikę chłopca
Mówi, że dzieciństwo miał bardzo szczęśliwe i beztroskie. Pochodzi z Budna k. Goleniowa, ze skromnej rodziny pracowników PGR. Tato był traktorzystą, mama pracowała przy produkcji zwierzęcej. Po kilku latach przeprowadzili się do większej wsi, gdzie był duży PGR, do Mostów. W domu byli jeszcze brat i siostra (później chórzystka szkolnych i studenckich zespołów), była muzyka - rodzice śpiewali, ale nie publicznie tylko w domu, dla siebie. W szkole podstawowej było raczej smutno: drobnej postury, nieśmiały, słaby, nie umiał, nie chciał się bić, a na dodatek jąkał się i miał na tym tle kompleksy. Nie tylko nikt z pedagogów nie znalazł czasu, by zachęcić chłopca do ćwiczeń logopedycznych czy jakichkolwiek twórczych aktywności, ale głośno odmawiano mu inteligencji, jego poziom intelektualny określając mianem miernego, kwalifikującego go po ukończeniu 8 klasy co najwyżej do szkoły zawodowej.
- Pani od polskiego, moja ówczesna wychowawczyni, w rozmowie z zatroskanymi rodzicami stwierdziła, że najlepiej dla mnie będzie, jak skierują mnie do zawodówki lub szkoły specjalnej - wyjaśnia Piotr.
Zawsze miał kilku kolegów, szczególnie dwóch kumpli Krzyśka i Mariusza (ksywka Gucio), którzy go wspierali i mówili, by się nie przejmował. Te
...Pozostało jeszcze 80% treści
Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 25-11-2022